
Z Bartoszem Zalewskim - V-ce Prezesem Zarządu Spółki GoAdvisers - o rynku NewConnect, planach spółki oraz zmianach w regulacjach dot. działalności Autoryzowanych Doradców rozmawia Artur Górski z serwisu newconnector.pl:
Artur Górski: Na alternatywnym rynku NewConnect notowanych jest już ponad 300 spółek. Czy nie uważa Pan, że liczba spółek rośnie niewspółmiernie do kapitału, który jest na tym rynku?
Bartosz Zalewski: Na pewno rośnie niewspółmiernie do kapitału, który operuje na rynku wtórnym. Jeżeli chodzi o rynek pierwotny, jest to w pewnym sensie odrębne zagadnienie. Należy mieć świadomość tego, że część inwestorów inwestuje krótkoterminowo i kwoty, które zainwestowali w spółki w emisji pierwotnej chcą odzyskać bezpośrednio po debiucie, by móc inwestować dalej, a więc kapitał taki podlega ciągłej rotacji. Na pewno przy obecnej sytuacji rynkowej liczba spółek na NewConnect oraz tempo wzrostu tej liczby, jest nie do końca w zgodzie z tym, co rynek jest w stanie zaakceptować. Liczba debiutów nie powinna być aż tak duża, ponieważ nasz rynek nie jest dojrzały do dużej liczby spółek publicznych i w pewnym sensie uniemożliwia to przebicie się części wartościowych i perspektywicznych podmiotów do świadomości inwestorów. Mnogość debiutów powoduje, że zainteresowanie inwestorów spółką jest krótkotrwałe, a długoterminowemu inwestowaniu przeszkadza niestabilna sytuacja makroekonomiczna Europy.
A.G.: GoAdvisers należy do najaktywniejszych Autoryzowanych Doradców dla rynku NewConnect. Wprowadzili już Państwo na ten rynek 11 spółek. Czy planowane są kolejne wprowadzenia w najbliższym czasie?
B.Z.: Jak najbardziej planujemy kolejne wprowadzenia, natomiast w tej chwili, razem z naszymi klientami, obserwujemy rynek i widzimy, że pozyskanie kapitału jest niestety trudniejsze niż jeszcze kilka miesięcy temu. Inwestorzy wolą lokować środki w spółki, które mają rynkową wycenę i historię notowań, niż w spółki dopiero przygotowujące się do debiutu na NewConnect - inwestycja w emisji pierwotnej jest obarczona większym ryzykiem, którego nie rekompensują należycie obecna zmienność kursów akcji. Planujemy następne upublicznienia, ale część z projektów przesuwa się na kolejne miesiące ze względu na obecną sytuację rynkową.
A.G.: Jak wygląda Państwa portfel inwestycyjny spółek niepublicznych i jakie są plany wobec tych spółek?
B.Z.: W swoim portfelu posiadamy obecnie dwie spółki niepubliczne, tj. CONSORG SA i Active Sales Support Group sp. z o.o. Każda z inwestycji ma w perspektywie 2-4 lat przynieść konkretny i oczekiwany przez nas wzrost wartości, czy to poprzez urynkowienie ceny pakietu (przeszacowanie wartości) według kursu niezależnie od dokonywanych transakcji) czy też przez sprzedaż akcji lub udziałów. Mamy w swojej historii inwestycje, które oczywiście trwały dłużej, natomiast doświadczenie pokazuje, że możemy oczekiwać takiego właśnie średniego horyzontu trwania inwestycji. Spółki, które mamy obecnie w portfelu zamierzamy upubliczniać, ewentualnie szukać innej ścieżki wyjścia z inwestycji. Środki, które pozyskamy w wyniku dezinwestycji będziemy przeznaczać na kolejne projekty.
A.G.: Czy zamierzają Państwo wziąć udział w podwyższeniu kapitału zakładowego Alumast i jakie Pan widzi perspektywy dla tej spółki?
B.Z.: Zamierzamy wziąć udział w podwyższeniu kapitału zakładowego Alumast SA, co najmniej w proporcji odpowiadającej naszemu obecnemu udziałowi w strukturze właścicielskiej spółki, a więc skorzystamy z wszystkich przysługujących nam praw poboru. Widzę bardzo obiecującą perspektywę rozwoju dla tej spółki - nie jest przecież tajemnicą, jakie inwestycje infrastrukturalne będą w Polsce prowadzone w najbliższych latach. Nie mówię tylko o budownictwie drogowym, gdzie słupy oświetleniowe są ważnym elementem, lecz również o inwestycjach w sektorze energetycznym oraz modernizacji kolei. Są to miliardowe inwestycje, a poza Alumast nie ma w tej chwili w Polsce konkurencyjnego producenta masztów i słupów kompozytowych. Warto dodać, że konkurencja zagraniczna jest dwa razy droższa, więc o ekspansję Zachodu na rodzimym rynku nie musimy się obawiać. To raczej Alumast jest zagrożeniem dla pozycji rynkowej zagranicznych konkurentów. Widzimy więc bardzo duży potencjał w tej spółce - słupy kompozytowe zostały wpisane na listę dozwolonych rozwiązań budowlanych we wszystkich najważniejszych dziedzinach inwestycji infrastrukturalnych, o które Alumast walczył, więc jest to bez wątpienia przyszłościowa inwestycja.
A.G.: Kiedy należy się spodziewać, że Giełdowy Dom Maklerski otrzyma licencję?
B.Z.: Wniosek jest nadal w ocenie KNF, który analizuje również możliwości podjęcia działalności maklerskiej, o którą wnioskujemy, w kontekście obecnej sytuacji rynkowej. Oznacza to, że nasz wniosek czeka dłuższa procedura i dokładniejsza analiza niż w sytuacji, gdy koniunktura nie stawia pewnych pytań. Do tej pory nie pojawiły się żadne elementy, które powodowałyby wstrzymanie pracy nad projektem. Procedura przyznania licencji dla domu maklerskiego - a my staramy się o dwa typy licencji: na oferowanie i asset management – jeszcze przed kryzysem trwała średnio 12 miesięcy, lecz teraz sytuacja się zmieniła i niektóre wnioski są procedowane od przeszło 2 lat. Nie ma możliwości aby przewidzieć, ile tak naprawdę będzie trwała weryfikacja wniosku. Spodziewaliśmy się, że w przeciągu 12 miesięcy uda nam się tę licencję pozyskać, natomiast w praktyce okazało się to jednak niemożliwe.
A.G.: Czy prowadzony przez Państwa Seed Fund dokonuje już jakichś większych transakcji?
B.Z.: Seed fund nie dokonuje żadnych transakcji, spółka nie prowadzi w tej chwili działalności operacyjnej. Mamy co do niej pewne konkretne plany, ale na obecnym etapie nie możemy nic więcej powiedzieć.
A.G.: Przez ostatni rok kurs akcji GoAdvisers znajdował się w mocnym trendzie spadkowym. Co Pana zdaniem mogło być tego przyczyną?
B.Z.: Przyczynę takiej sytuacji można upatrywać m.in. w dużej liczbie debiutów, mniejszej płynności, przedłużającej się procedurze w KNF w związku z Giełdowym Domem Maklerskim powodującej pewne zniecierpliwienie inwestorów, a także mniejszym zainteresowaniu spółkami już notowanymi na NewConnect, podczas gdy debiuty dawały możliwość szybszego zarobku.
A.G.: Ze wskaźnikami c/wk oraz c/z na poziomie odpowiednio 1,13 i 8,8 Spółka GoAdvisers wydaje się być stosunkowo atrakcyjna w porównaniu do innych spółek z sektora usług finansowych. Jaki kurs Spółki uznałby Pan za atrakcyjny?
B.Z.: Na pewno obecna, nerwowa i niepewna sytuacja na rynkach kapitałowych powoduje, że wyceny akcji wielu spółek giełdowych można uznać za niedowartościowane. Tak jest również w przypadku GoAdvisers, której aktualna wycena rynkowa jest w mojej opinii znacząco niższa od wewnętrznej, fundamentalnej wartości spółki. Może być to więc atrakcyjna inwestycja dla inwestorów, ale konkretnego kursu nie mogę podać, gdyż mogłoby to zostać uznane za formę rekomendacji.
A.G.: Ostatnio rozpoczął się skup akcji własnych. Czy Spółka zamierza przeprowadzić go szybko wykorzystując niską wycenę akcji?
B.Z.: Skup akcji własnych GoAdvisers w zamierzeniach ma być impulsem do wzrostu kursu, więc nie zamierzamy stosować strategii jak najtańszego skupu akcji. Wprowadziliśmy pewne ograniczenia regulaminowe - dziennie może zostać zainwestowanych 15% całkowitej kwoty przeznaczonej na skup, co oznacza, że realizacja programu może trwać minimalnie kilka dni. Będziemy działać w sposób uwzględniający uwarunkowania rynkowe.
A.G.: Ubiegły rok był dla GoAdvisers bardzo udany. Czy ten rok uda się zamknąć równie wysokim zyskiem co poprzedni?
B.Z.: Na wynik roku bieżącego główny wpływ będzie miało przeszacowanie wartości aktywów. W chwili obecnej saldo tego przeszacowania jest ujemne, co obniża nasz wynik finansowy. Warto przy tym zaznaczyć, że jest to zapis czysto księgowy, który przy obecnej zmienności kursów akcji nie odzwierciedla de facto standingu naszego portfela, ani też kondycji samej spółki GoAdvisers – które są dobre. Pomimo tego, że na sprzedaży aktywów zarobiliśmy już w tym roku więcej niż w całym ubiegłym, to jednak wynik finansowy nas nie satysfakcjonuje. Mamy nadzieję, że sytuacja na rynku pod koniec roku ulegnie poprawie, co pozwoli wycenom wrócić na poziom zbliżony do roku ubiegłego. Wtedy wyniki powinny być dobre. Jeżeli taka sytuacja nie będzie miała miejsca, to czeka nas prawdopodobnie wyższy wzrost wyników w roku następnym.
A.G.: Od niedawna pełnią Państwo rolę Autoryzowanego Doradcy dla rynku Catalyst. Czy zamierzają Państwo prowadzić aktywną działalność w tym segmencie rynku?
B.Z.: Tak, zamierzamy prowadzić aktywną działalność w tym segmencie rynku, zarówno w obszarze obligacji korporacyjnych jak i samorządowych.
A.G.: Od przyszłego roku zmieniają się regulacje w zakresie funkcjonowania Autoryzowanych Doradców. Czy Pana zdaniem będzie to dobre dla rynku?
B.Z.: W pewnym sensie jest to uporządkowanie rynku i jak najbardziej popieram część regulacji, czy też samą ideę przyświecającą GPW podczas ich wprowadzania. Z drugiej strony regulacje te mogą powodować częściowe ograniczenie konkurencji na rynku, co akurat jest zjawiskiem niekorzystnym. Oczywiście należy zdawać sobie sprawę z tego, iż praca Autoryzowanego Doradcy nie jest łatwa i powoduje wysokie ryzyko po stronie doradcy, ponieważ ma on bardzo ograniczone możliwości nacisku czy wpływu na emitenta, a odpowiada w pewnym sensie - już nie tylko formalnym, lecz także moralnym i rękojmią swojej renomy - za działania spółek, które wprowadził na NewConnect. W tym kontekście duża liczba doradców na rynku powodowała, że wynagrodzenie za tego typu ryzyko było znacząco zaniżone. Mam nadzieję, że teraz wróci do normy.
A.G.: Wielu Autoryzowanych Doradców nie wprowadziło dotąd żadnej spółki. Czy dojdzie wkrótce do sytuacji, że na rynku pozostanie tylko 20-30 najbardziej aktywnych doradców?
B.Z.: Taka sytuacja może mieć miejsce i akurat ten przepis, mówiący o możliwości pozbawienia statusu Autoryzowanego Doradcy w przypadku, gdy podmiot ten w ciągu ostatniego roku kalendarzowego nie wprowadził na NewConnect żadnego emitenta, popieram. Skoro tylko 20-30 doradców wprowadziło do ASO spółki, to taka ich liczba jest widocznie dla rynku wystarczająca.
Nie zgadzam się natomiast z zakresem egzaminów na certyfikowanego doradcę, ponieważ w zasadzie są to wyłącznie zagadnienia prawne, nie ma natomiast żadnych zagadnień ekonomicznych czy analitycznych. Widzę, że GPW po prostu rozdzieliła funkcje Autoryzowanego Doradcy jako „administratora” wypełniania obowiązków regulacyjnych czy ustawowych od funkcji doradcy biznesowego, jakim jest najczęściej autoryzowany doradca.
A.G.: Dziękuję za rozmowę