Wywiad z Tomaszem Piotrowskim - V-ce Prezesem Zarządu Spółki Briju S.A.

.png

Z Tomaszem Piotrowskim, V-ce Prezesem Zarządu Spółki Briju, o funkcjonowaniu spółki, jej strategii rozwoju oraz o rynku jubilerskim w Polsce rozmawia Artur Górski z serwisu newconnector.pl:


Artur Górski: Spółka Briju zadebiutowała na rynku NewConnect w sierpniu 2011 r. Jakie są Pana wrażenia odnośnie bycia spółką giełdową i jak, z perspektywy prawie roku, oceniłby Pan decyzję o pozyskaniu kapitału poprzez alternatywny rynek?

Tomasz Piotrowski: Decyzja o upublicznieniu jest ważnym wydarzeniem dla każdego podmiotu gospodarczego. Niezależnie czy jest to alternatywny rynek NewConnect czy rynek główny GPW w Warszawie, Zarząd spółki giełdowej, powinien zdawać sobie sprawę z odpowiedzialności związanej ze statusem Spółki Giełdowej. Dla Spółki Briju, decyzja o debiucie giełdowym jest elementem strategii rozwoju, która w opinii Zarządu i właścicieli, pozwoli w okresie 3-4 lat, stać się jednym z liderów w branży jubilerskiej w Polsce. Pozyskanie kapitału przez alternatywny rynek jest jedynie etapem na drodze na główny parkiet GPW.


A.G.: Cena emisyjna akcji w ofercie prywatnej wynosiła 5 zł, a obecnie ich kurs na rynku wynosi 15 zł. Niewiele spółek może pochwalić się taką stopą zwrotu, więc akcjonariusze mogą czuć się zadowoleni. Jakie czynniki wpłynęły na tak znaczący wzrost kursu akcji pomimo niesprzyjających warunków rynkowych?

T.P.: Jestem przekonany, że inwestorom podoba się nasza konsekwencja w realizacji planów stworzenia jednej z najbardziej liczących się marek biżuterii w Polsce. Oferta prywatna została skierowana w znakomitej części do inwestorów finansowych i to inwestorzy instytucjonalni są dziś naszymi akcjonariuszami. Spotkania z TFI i OFE, które odbywają się regularnie, utwierdzają nas w przekonaniu o słuszności obranego kierunku. Zarządzający doceniają również, że w trudnych czasach znaleźliśmy niszę, związaną z handlem złotem, która pozwala nam spokojnie realizować strategię rozwoju, która wymaga sporej reorganizacji samej Spółki, jednocześnie generując spore wzrosty wyników finansowych.


A.G.: Czy mógłby Pan scharakteryzować przedmiot działalności spółki?

T.P.: Mogę z dumą powiedzieć, że jesteśmy dziś niekwestionowanym liderem w produkcji biżuterii złotej w Polsce. Pomysł stworzenia własnej marki jest ściśle związany ze zmianami, które zachodzą na rynku jubilerskim w Polsce i na świecie. Dziś sama produkcja już nas nie satysfakcjonuje. Sukces duńskiej Pandory czy naszych rodzimych marek jak Apart, Kruk czy Yes, zainspirował nas do stworzenia własnych, niepowtarzalnych kolekcji. Jestem przekonany, że o marce Briju będzie już niebawem głośno a profil działalności Spółki, z firmy stricte rzemieślniczej, która przez ostatnie dwie dekady, z sukcesem, konkurowała z innymi podmiotami, stając się największym producentem złotej biżuterii, zmieni się w dużym stopniu. Razem z Braćmi mamy ambicję w ciągu najbliższych trzech lat stać się jednym z najpoważniejszych graczy na rynku jubilerskim w Polsce a w następnych latach podbić rynki zagraniczne, co jako producentowi już się nam udało.


A.G.: Który z tych segmentów pozwala Państwu na osiąganie najwyższych marż, a który ma największy udział w przychodach spółki?

T.P.: Obecnie Spółka generuje przychody z segmentu detalicznego, hurtowego oraz z handlu surowcem. Najwyższe marże osiągane są w segmencie detalicznym a przychody z handlu surowcem.. Ale co warto podkreślić, detal w nowym modelu biznesowym, będzie obejmował sprzedaż pod własną marką. To w sposób zasadniczy powinno zmienić marżowość tego segmentu.


A.G.: Wydaje się, że bycie firmą rodzinną w branży, w której działa Briju, jest dużą przewagą konkurencyjną. Czy rzeczywiście tak jest?

T.P.: Na to wskazywałyby sukcesy Polskich firm. Można by jeszcze dodać, trochę żartem, że przewagę daje nam Wielkopolska (Apart, Kruk i Yes to rodzinne firmy z Wielkopolski). Ale poważnie mówiąc, to że firmę od początku tworzyli Bracia, daje nam niewątpliwą przewagę w skuteczności działania. Rozumiemy się doskonale i uparcie dążymy do wyznaczonego wspólnie celu tak długo, aż go nie zrealizujemy.


A.G.: Zmiana nazwy i debiut na rynku NewConnect to tylko etapy w rozwoju spółki, gdyż mają Państwo ambicję i zamiary przeniesienia notowań na rynek regulowany GPW, a obecna kapitalizacja pozwala realnie o tym myśleć?

T.P.: Tak jak wcześniej powiedziałem, alternatywny rynek NewConnect to tylko etap w rozwoju firmy. Tak na marginesie, to osobiście uważam, że firmy „bez potencjału emisyjnego” i bez pomysłu na rozwój nie powinny myśleć o upublicznieniu. Giełda powinna być miejscem dla firm, które mają strategię dynamicznego rozwoju i związane z tym, zapotrzebowanie na kapitał. Tak też postrzegam Briju. Mogę zagwarantować, że w drugim lub trzecim kwartale 2013 roku zadebiutujemy na parkiecie podstawowym GPW w Warszawie i to niezależnie od tego, czy koniunktura na giełdzie pozwoli nam uplasować emisję nowych akcji czy też dalszy rozwój będziemy musieli finansować w całości z kredytów bankowych.


A.G.: W ofercie prywatnej pozyskali Państwo prawie 2,5 mln zł. Jak przebiega realizacja głównego celu emisyjnego jakim była kreacja nowej marki wyrobów?

T.P.: Nie chcę zdradzać szczegółów związanych z kreacją marki BRIJU, ale pragnę zapewnić, że wszystko idzie zgodnie z naszymi założeniami. Naszym celem jest stworzenie marki, która będzie tak samo rozpoznawalna jak marka naszej konkurencji. Zatrudniliśmy najlepszych specjalistów w Polsce i z zagranicy. Będziemy mieli wyjątkową biżuterię odróżniającą nas od innych. Jestem pewien, że wyroby BRIJU będą pożądanym produktem w całej Polsce.
Oczywiście kwota 2,5 mln zł nie wystarczy aby wykreować markę, ale mamy precyzyjnie stworzony plan i jesteśmy przygotowani finansowo na jego realizację. Za ok. pół roku będziemy mogli podsumować pierwszy etap budowy marki i pochwalić się jego efektami. Jestem przekonany, że raport z naszych działań będą odzwierciedlały także sprawozdania finansowe, co pozwoli z kolei sięgnąć do kieszeni inwestorów i dalej efektywnie wykorzystać pozyskane środki finansowe, budując wartości naszych akcji.


A.G.: Strategia rozwoju spółki Briju opiera się na trzech głównych filarach. Który z nich jest najważniejszy, a który obarczony największym ryzykiem wykonalności?

T.P.: Nasze działania koncentrują się głównie na rynku detalicznym w Polsce. Z jednej strony kreujemy markę, a z drugiej budujemy sieć sprzedaży naszych produktów. To w rynku detalicznym upatrujemy swojej szansy na dynamiczny rozwój i zdecydowanie wyższe marże. Rynek hurtowy jest z kolei najbardziej przewidywalny i stabilny. Szczególnie nasi odbiorcy zagraniczni z Włoch, Niemiec, krajów Skandynawskich czy Nadbałtyckich od wielu lat wykazują stałe zapotrzebowanie na nasze wyroby. Handel surowcem to najbardziej dynamiczny filar działalności w ostatnim roku. Wykorzystując wieloletnie relacje z podmiotami z branży i kryzys w Europie można powiedzieć, że rynek ten eksplodował. Handel surowcami realizowany jest na minimalnych marżach, ale jego skala i stabilność (Spółka nie jest w żaden sposób narażona na ryzyko zmian ceny surowca i różnice kursowe – transakcje kupna/sprzedaży realizuje on-line) pozwala na rozwój segmentu detalicznego.


A.G.: Jak wygląda obecnie sytuacja na polskim rynku jubilerskim? Jaki jest Państwa udział w tym rynku i do jakiego poziomu chciałby Pan aby spółka doszła w najbliższych latach?

T.P.: To właśnie analiza polskiego rynku jubilerskiego, szacowana obecnie na 5-7 miliardów złotych, skłoniła nas do podjęcia decyzji o dalszych kierunkach rozwoju. Przede wszystkim rynek ten jest bardzo rozdrobniony. Dystrybucję wyrobów jubilerskich prowadzi ok. 2500 sklepów. Jeszcze 6-7 lat temu Apart, Kruk i Yes posiadały ok. 8,5 procentowy udział w najbardziej interesującym nas segmencie – biżuterii złotej. Dziś udział tych trzech wiodących dystrybutorów wynosi, wg. różnych źródeł, ok.40-45% i jest prowadzony w ok. 500 sklepach. Polski rynek biżuterii rośnie od wielu lat dość stabilne, ale wzrosty te są jednocyfrowe (z wyłączeniem brylantów – tu wzrost jest bardzo dynamiczny). Wyjątek stanowi ten rok, gdzie można już zaobserwować zdecydowane spowolnienie rok do roku. Widać zatem, że wzrost sprzedaży przez trzech największych graczy oraz nowe brendy (np. Pandora), odbył się kosztem pozostałej części rynku. Biżuteria markowa, nawet nie najwyższej jakości, stała się dobrem pożądanym przez klientów. Stąd nasz pomysł wykreowania zupełnie nowej marki. Ze względu na to, iż jesteśmy producentem – możemy zaoferować wyroby doskonałe jakościowo, w najnowszym wzornictwie, niepowtarzalne i do tego w przystępnej cenie. Współpracować będziemy z naszymi wieloletnimi odbiorcami, w prestiżowych lokalizacjach, w formule sklepów partnerskich. Obecnie, wspólnie z partnerami, dokonaliśmy rebrendingu już 20 sklepów, a z następnymi kilkunastoma mamy już podpisane umowy. Szacujemy, że do końca roku, pod marką BRIJU, sprzedawać będziemy nasze wyroby w 70-80 sklepach.
Przez najbliższe 2-3 lata mamy ambicję, razem z naszymi partnerami, odzyskać sporą część utraconego rynku na rzecz największych graczy i dogonić lidera na rynku biżuterii w Polsce – firmę Apart.


A.G.: Czy istnieją jakieś przewagi konkurencyjne, które wyróżniają Państwa na tle największych dystrybutorów w branży m.in. takich firm jak Apart, Kruk czy Yes?

T.P.: Największą przewagę konkurencyjną, w moim odczuciu, daje nam dwudziestoletnie doświadczenie w produkcji biżuterii. Jesteśmy z braćmi, wykształconymi kierunkowo złotnikami - czeladnikami i mistrzami, a także gemmologami. O sukcesie własnej marki, w długim terminie, zadecyduje nie tylko najnowocześniejsze wzornictwo – to dla nas oczywiste i od wielu lat uczestniczymy we wszystkich największych imprezach targowych na całym świecie, ale przede wszystkim – jakość oferowanych wyrobów – tutaj mogę śmiało powiedzieć, czujemy się najlepsi. Z pewnością pomoże nam również znajomość branży i rynku, na którym działamy od ponad 20 lat. Nasi partnerzy to sprawdzeni kontrahenci, ufamy sobie i rozumiemy ich potrzeby. Marka BRIJU będzie już niedługim czasie rozpoznawalna w całej Polsce.


A.G.: Spółka przedstawiła już raport roczny za 2011 rok. Czy mógłby Pan dokonać podsumowania tego jaki był on dla Briju i powiedzieć czego należy się spodziewać w 2012 roku?

T.P.: To był przełomowy rok jeśli chodzi o realizację nowej strategii rozwoju. Firma uległa gruntownej przebudowie. Przeorganizowaliśmy główne działy – sprzedaży i marketingu. Przygotowywaliśmy się pod względem organizacyjnym i finansowym do nowego wyzwania jakim jest niewątpliwie stworzenie nowej marki jubilerskiej w Polsce. Są już pierwsze efekty, także finansowe. Rok 2012 zamkniemy sporą dynamiką na każdym poziomie RZiS. Ale tak naprawdę nasze działania zostaną zweryfikowane w latach 2013-2014. Jeśli uda nam się zrealizować nawet 50% planu nasza kapitalizacja wzrośnie kilkukrotnie.


A.G.: W listopadzie ub. roku podnieśli Państwo prognozę przychodów w 2011 r. o 130%, a zysku netto o 15%. Czy oznacza to, że rentowności uległy pogorszeniu?

T.P.: Nie, marża na sprzedaży detalicznej i hurtowej realizowana była zgodnie z założeniami. To handel surowcem sprawił, że marża całej firmy uległa pogorszeniu. Ale chcę jeszcze raz podkreślić, że wykorzystujemy szansę związaną z dużym wzrostem sprzedaży złomu złota i zarabiamy na każdej transakcji.


A.G.: Jak będzie się kształtowała polityka dywidendowa spółki w najbliższych latach?

T.P.: Cały zysk z najbliższych lat zamierzamy przeznaczyć na rozwój. Mamy bardzo ambitne plany, które będą wymagały zaangażowania sporych środków finansowych. Na dywidendę przez najbliższe 3-4 lata akcjonariusze nie mają co liczyć. Ale realizacja naszych założeń sprawi, że nasi współwłaściciele „odbiorą dywidendę” w postaci dynamicznego wzrostu wartości naszych akcji.


A.G.: Wydaje się, że płynność obrotu na akcjach spółki Briju nie należy do najwyższych. Czy mają Państwo jakiś pomysł na jej zwiększenie?

T.P.: Taka już jest specyfika „małej giełdy”. Podejmując decyzję o debiucie na NewConnect liczyliśmy się brakiem płynności. Staraliśmy się przekonać naszych akcjonariuszy, że wizja, którą zamierzamy realizować, da pierwsze efekty za 2-3 lata. Musieli podjąć większe ryzyko, ale oczekują zdecydowanie wyższej stopy zwrotu. Chciałem podziękować jeszcze raz zarządzającym, którzy nam zaufali i obiecać, że nie zawiedziemy.


A.G.: W dzisiejszych czasach coraz większe znaczenie odgrywają relacje inwestorskie. Czy podziela Pan opinię, że stanowią one istotny czynnik w wycenie rynkowej spółek?

T.P.: Relacje inwestorskie są moim zdaniem kluczowe dla funkcjonowania Spółki Giełdowej. Szacuje się, że mogą stanowić od 15-25 % wagi, w kapitalizacji spółki. Według nas istnieją dwa aspekty dobrych relacji z inwestorami: pierwszy to przejrzysta komunikacja z rynkiem, i nie mówimy tu tylko o inwestorach instytucjonalnych, z którymi spółki spotykają się zdecydowanie częściej, ale również dostrzeganie roli inwestorów indywidualnych. Briju S.A. dała temu wyraz chociażby uczestnicząc w największej konferencji organizowanej przez SII „Wall Street 2012” i deklaruje udział w tego typu spotkaniach. Ale drugi aspekt to zwyczajna ludzka uczciwość. Mogą o tym zaświadczyć nasi partnerzy biznesowi, a od momentu debiutu na giełdzie, z obietnic i deklaracji, rozliczać nas będą także inwestorzy. Nie boimy się takiej weryfikacji, bo zawsze dotrzymujemy danego słowa.


A.G.: Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów w rozwoju firmy.